niedziela, 26 lipca 2015

Męskie Granie 2015 (Chorzów-Park Śląski, 25.07.2015) - relacja z koncertu

Singiel "Armaty" początkowo nie zrobił na mnie wrażenia, jednak po kilku przesłuchaniach bardzo go polubiłem. Tak bardzo, by i w tym roku wybrać się do Chorzowa na koncert. Ubiegłoroczne występy artystów zaostrzyły apetyt, chociaż bardzo liczyłem, że zobaczę na żywo koncert Organka, to i tak nie żałuję 89 zł wydanych na bilet.

Krótko o organizacji, bo w tym roku Męskie Granie było wręcz idealne. Mnóstwo przenośnych toalet; woda, ręczniki, mydło; burgery, dobre piwo i świetna akustyka - same plusy. Dodatkowo bardzo dobra lokalizacja - Park Śląski z posadzonymi wszędzie różami o wartości 5 mln zł! Parkingów mnóstwo. Jedynym mankamentem był brak w Męskie Granie Orkiestra zapowiadanych Fisza oraz Krzysztofa Zalewskiego. Na szczęście oglądałem ich w ubiegłym roku, więc nie musiałem żałować.

Organizatorzy przygotowali niespodziankę na początek - występ Orkiestry Dętej KWK Knurów. Niestety o 16:30, więc się nie załapałem. Natomiast tuż po nich na scenie zainstalował się duet The Dumplings. I ten chwalony, utalentowany zespół złożony z młodych artystów tj. Justyny Święs i Kuby Karasia porwał mnie swoją electropopową muzyką. Sam się dziwiłem, bo oglądając teledyski nie czułem tego klimatu, ale "Betonowy las" na żywo zabrzmiał rewelacyjnie. Muszę przyznać, że te wszystkie nagrody, które zebrali za debiut należały im się w 100%.

Męskie Granie 2015
fot. Męskie Granie 2015/Kev Fox &Smolik i Natalia Grosiak
Zaraz po elektronicznym duecie zjawił się mózg Męskiego Grania, czyli Andrzej Smolik wraz z Kevem Foxem. Artyści zaprezentowali swój klimatyczny materiał. Podczas występu dwukrotnie wspomagał ich Organek.  Pod koniec grania doszło do zabawnej sceny, kiedy Brytyjczyk zamierzał już opuścić scenę, Andrzej niczym wprawny generał przywołał swojego kolegę do porządku , czego efektem było najbardziej dynamicznie wykonanie numeru z całej  setlisty. 

Nie zdziwiło mnie, że podczas występu Natalii Przybysz pod sceną zrobiło się ciasno. A gdy tylko z głośników poleciały pierwsze takty "Miodu" a potem "Nie będą twoją laleczką" publiczność oszalała z radości. Później Natalia wykonało przebój zespołu Breakout "Do kogo idziesz?", a wiadomo że niełatwo zbliżyć się do poziomu wokalnego Miry Kubasińskiego. Dała radę. No i ku uciesze fanów zrzuciła wierzchnie odzienie prezentując swoje wyćwiczone ciało, czym pewnie wprawiła w kompleksy niejedną dziewczynę. Refren "Królowej Śniegu" chóralnie odśpiewany przez tłum wypadł całkiem przyzwoicie. Jedno jest pewne, jeżeli niektóre osoby narzekały, że Natalia na scenie podczas Openera była dość powściągliwa, to w Chorzowie pokazała się jako wulkan pozytywnej energii. Publiczność ją uwielbia i nie jest to przejściowa miłość.

Męskie Granie 2015
fot. Męskie Granie 2015/OSTR

Wysoki poziom napięcia podtrzymał skutecznie O.S.T.R., który na Męskim Graniu pojawił się w towarzystwie Kohana oraz DJa Haema. Adam Ostrowski zanęcił publiczność do zabawy, do robienia hałasu i skakania.  W swojej publicystyce odnosił się do niedawno przebytej choroby, komplementował żonę i matkę (no i przesyłał mnóstwo pozytywnej energii). Ten gość ma w sobie mnóstwo sił i trzeba się cieszyć, że choć lekarze nie dawali mu za wielu szans, dziś może biegać po scenie i wypluwać z ust frazy z prędkością karabinu maszynowego. "Po drodze do nieba", "Kochana Polsko" czy "Nie ucieknę stąd", to absolutne klasyki, które wybrzmiały podczas sobotniego występu rapera.

Formację Hey widziałem ostatnio kilka razy, więc poszedłem na burgera, ale to wcale nie przeszkodziło w tym, żeby usłyszeć wspólne wykonanie z Natalią Przybysz numeru "4 pory roku". Kasia Nosowska tradycyjnie zawstydzona (od ponad dwudziestu lat) i ubrana w jakiś czarny worek (mam deja vu, chyba już to pisałem w innej relacji?!). Klasyka! Finałem było zagranie kawałka Ultravox.

Artura Rojka lubiłem z czasów Myslovitza i bardzo cenię za organizację OFF FESTIVALU. Nie sądziłem, że będę go oglądał w solowym projekcie. Artysta zebrał muzyków i nagrał materiał, który mocno romansuje z muzyką elektroniczną. Ze znanych mi numerów usłyszałem m.in. "Beksę".  Jednak najbardziej przypadła mi do gustu wersja "Ring of fire" - odjechana, elektroniczna, szalona.

O godzinie 23:00 wszyscy zdali sobie sprawę, że przyszedł czas na finał. Tym razem na flankach Męskie Granie Orkiestra ustawili się Organek (prawdziwy dyrygent i żartowniś) oraz Budyń (znany z Pogodno, co lubi wygłupy i takie tam). W środku oczywiście za całym instrumentarium elektronicznym - Andrzej Smolik. Na samej górze sekcja dęta, a na przedzie scenie podczas pierwszego utworu - Orkiestra Dęta KWK Knurów. Skład MGO rozpoczął występ od "Elektrycznego", którego partie wokalne wykonuje Budyń. Potem do zespołu dołączają kolejno Tomek Lipiński (Tilt/Brygada Kryzys) oraz Mela Koteluk śpiewająca Maanam, a także Kasia Nosowska ("Jeśli wiesz co chcę powiedzieć"). Wśród gości możemy też usłyszeć Natalię Grosiak ("Deszcze niespokojne") i rapera Miuosha ("Piosenka młodych wioślarzy" Kultu). Najbardziej jednak ujęły mnie wykonania "Spalam się", gdzie publikę podkręcił świetny O.S.T.R. oraz "Jestem sam" Organka z repertuaru Maleńczuka. Ostatnim numerem były "Armaty".

Choć Budyń z Organkiem próbowali zaklinać deszcz, to podczas całego koncertu finałowego lało. Publiczność przepędziła zasłaniających widok fotoreporterów (kto to widział takie dziwy?). A Piotr Stelmach prowadzący jak zwykle z rozmachem całe wydarzenie, musiał o północy wszystkim podziękować i zaprosić na kolejne edycje Męskiego Grania. Teraz pora na Poznań i Warszawę, a zakończenie trasy jak zwykle w Żywcu. Jeżeli zastanawiacie się czy warto, niech zachętą będzie cytat pewnej osoby, która stała za mną i dzwoniła do bliskiej osoby - "kochanie jest super. Szkoda że cię tu nie ma. Koncert przerósł moje najśmielsze oczekiwania". Pozdrawiam fanów dobrej polskiej muzyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz