wtorek, 21 maja 2013

Daft Punk - Random Access Memories (2013) - recenzja

Recenzji nie powinno się pisać na gorąco, a ja to robię w trakcie słuchania Daft Punk "Random Access Memories". No cóż, przyznacie że musiało mnie poruszyć. Po dość przeciętnym albumie Kultu pt. "Prosto" z niecierpliwością czekałem na coś dobrego. I się doczekałem. 21 maja ukazała się najnowsza płyta francuskiego duetu muzyków - Daft Punk. 

Zacznijmy jednak z kronikarską chronologią od samego początku. Płytę otwiera funkowo-elektroniczny "Give life back to music", co zapowiada swoistą reanimację muzyki elektronicznej tak skutecznie uśmiercanej ostatnio przez dubstepy.  Tutaj pauza - nie chcę Wam odbierać przyjemności smakowania kolejnych kawałków, dlatego przeskoczę do 3 numeru - "Giorgio by Moroder"- na początku mamy wypowiedź tytułowej postaci - włoskiego producenta muzycznego, który pracował nad hitami gwiazd disco i nie tylko (m.in. Bonnie Tyler, Donna Summers). Utwór przeradza się w ciekawą kompozycję, w której można wyłapać prawdziwe smaczki - ponoć na tej płycie ograniczono komputery na rzecz żywych instrumentów. 9 minut "Giorgio by Moroder" przelatuje w tempie ekspresowym.  W "Within" mamy pianino - gra Chilly Gonzales. "Instant Crush" to z track z udziałem Juliana Casablancasa - którego wokal przefiltrowany został przez daft punkową elektroniczną maszynerię. Płyta nie traci tempa i kolejna funkowo-elektroniczna kompozycja z wyraźną linią basu buja bioderka - to "Lose yourself to dance" - śpiewa Pharrell Williams (numer 8 "Get lucky" też z nim na wokalu, ale o tym później). 



Disco funk wzbogacone nutą nostalgii otrzymujemy w "Beyond".   Echa pedal steel guitar słychać na "Fragments of the Time" ze świetną partią wokalną Todda Edwardsa. Jeszcze ciekawej robi się podczas "Doin`it right". Panda Bear zrobił tu dobrą robotę. Polecałbym zespołowi na singla. 

Singiel "Get lucky" podbija komercyjne rozgłośnie radiowe i jest znakomitą wizytówką tego album. Dowodzi także tezy o możliwości nagrania przeboju w starym dobrym stylu, czyli wartościowego muzycznie. Tu mała uwaga - wersja radiowa różni się nieco od albumowej. 




Finał to "Contact" z perkusyjnymi kaskadami i ekstatycznym atakiem syntezatorów. Prawdziwa kwintesencja stylu.

Siłą tej płyty są zaproszeni goście. Lista jest długa i zacna. Dzięki nim czasami zapominamy, że to muzyka elektroniczna. Czuć to np. kiedy podkręca się tempo w "Touch" za sprawą Paula Williamsa. Mamy także trochę patosu, chór i klasyczne daft punkowe kosmiczne dźwięki.

"Random Access Memories" jest tak kolorowa, wielowątkowa, wciągają, iż nie sposób ją uprościć do kilku haseł. Wyśmienicie się słucha. Album urzeka. Zresztą posłuchajcie sami. 10/10.

niedziela, 12 maja 2013

Koty drapały w rytm KLANGU

To była jedna z najlepszych edycji KLANGU. Bardzo wysoki poziom, spora dawka dobrej muzyki i 3 zwycięskie kapele, choć mogło być ich więcej...




Jak wiadomo zwycięzca może być tylko jeden. O miano najlepszego zespołu przeglądu ubiegało się w tym roku aż 9 kapel: Trick, Nu Clepage, Silver Light, Sad Wednesday, The White Camel, Ewakuacja, In Sanity, Brzózka, Straight Jack Cat. Klang tradycyjnie odbywał się w ramach Słonecznej Fali Muzyki, podczas której zbierano pieniądze na schronisko dla zwierząt w Oświęcimiu (dochód ze zbiórki wyniósł 901,81 zł).

Pierwsze miejsce trafiło do "kotów" ze Straight Jack Cat w składzie: Marek Palka (gitara, wokal), Sebastian Kaszyca (bębny), Damian Szafran (bas) oraz Michał Zachariasz (gitara, klawisze). Straight Jack Cat to nie tylko zwycięzcy przeglądu, ale też pierwsza kapela, której dane było zagrać w klubie Stara Kotłownia (27 stycznia 2012 roku). Co od tego czasu się zmieniło? Koty drapią jeszcze mocniej. Garażowy, rockowy, dynamiczny występ zelektryzował publiczność. Frontman zespołu nawet pokusił się o wdrapanie na jeden ze wzmacniaczy. Podczas krótkiego, energetycznego seta usłyszeliśmy m.in. "Hurt-a-lot".

Po wyróżnienie sięgnęli panowie z In Sanity (drugi raz z rzędu!). Grali ciężko, melodyjnie z popisowymi solówkami gitarowymi. To była jedna z kapel, które tego dnia poderwały publikę do żwawszej zabawy.

Drugie wyróżnienie (równie ważne) trafiło do rąk muzyków z The White Camel. Gdyby przyznawać nagrody za umiejętności wokalne Dominik Rybiałek miałby spore szanse. Świetny kompozycyjnie set zasłużył na docenienie ze strony jury.

Dodatkowo Stowarzyszenie Przyjaźni Miastu zdecydowało się przyznać wyróżnienie - odkrycie przeglądu - dla zespołu Sad Wednesday.

Tuż po Klangu na scenie pojawiły się jeszcze dwie kapele: Blank Space oraz gwiazda wieczoru - formacja Dzioło, która klimatami ska porwała publikę do szalonej zabawy.

Warto jeszcze dodać, że występy oceniało jury w składzie: Jarosław Kisiński (Sztywny Pal Azji, przewodniczący), Rafał Kossakowski (firma Sound Art), Emilia Borycka i Dominik Rodziewicz (oboje ze Stowarzyszenie Przyjaźni Miastu) oraz Tomasz Wójcik (Chrzanowska Telewizja Lokalna). Należy także podkreślić, iż podczas sześciu i pół godziny przez klub przewinęło się ponad 150 osób.

Wszystkim kapelom (i tym nienagrodzonym również) gratulujemy, życzymy powodzenia na wyboistej drodze muzycznej i zapraszamy do udziału w kolejnej edycji, która już za rok.

P.s.
Relacja wideo i fragmenty koncertu niebawem na kanale wideo. Info wkrótce!