poniedziałek, 30 listopada 2015

Foo Fighters - Saint Cecilia [EP] (2015) - recenzja płyty



Fanom Foo Fighters trafiła się gratka od zespołu - EP-ka "Saint Cecilia". Wydawnictwo trwa  18 minut i zawiera 5 numerów. Materiał został zarejestrowany w październiku w Austin.

Prócz muzyków FF po raz kolejny na klawiszach udziela się Rami Jaffee, który występuje z zespołem na żywo. Niedawno mogliśmy go usłyszeć w Krakowie. Dodatkowo na tym mini albumie gościnnie udzielają się Ben Kweller (drugi wokal w "Saint Cecilia"), a także bluesowy gitarzysta Gary Clark Jr. (pewnie kojarzycie go również z jednego numeru z "Sonic Highways"). Tutaj wspiera Foo Fighters w balladzie "Iron Rooster".
Z tych pięciu utworów każdy jest inny. Najostrzejszy punkowy "Savior Breath" może się podobać dzięki solówce, dobrze wypada też "The Neverending Sigh". Otwierający płytę tytułowy kawałek od razu wpada w ucho dzięki swojej melodyjności.

"Saint Cecilia" stanowi ciekawe uzupełnienie dyskografii zespołu. To pozycja obowiązkowa dla zagorzałych fanów. Wydana 23 listopada płytka została zadedykowana ofiarom ataków w Paryżu i jest dostępna w internecie za darmo.

środa, 18 listopada 2015

Apel

Wiecie co? Koncerty na których byłem można liczyć w dziesiątki, a nawet setki. Kiedy miałem mniejsze doświadczenia związane z bezpieczeństwem (młodość=gniewność), uważałem że postawa służb porządkowych wynika z przesadnej nadgorliwości. Jednak....

...jednak od kilku lat wybieram płatne wydarzenia muzyczne. Jednym z powodów jest większe bezpieczeństwo. Niestety wcale nie oznacza to, że na imprezach biletowanych jest lepiej. 9 listopada poszedłem z Kasią na koncert Foo Fighters. I chyba pisałem to gdzieś w komentarzach - wszedłem na teren areny bez żadnego sprawdzenia czy przeszukania. Nikt się zainteresował tym co mam w kurtce, w kieszeniach itd. Już wtedy wydało mnie się to dziwne. Dziś uważam, że to było kurewsko złe. Nieodpowiedzialne ze strony ochrony. O organizatorach tamtego koncertu wypowiadałem się kiedyś przy okazji czerwcowego eventu w Łodzi (Slipknot, Godsmack, Gojira). Wypowiadałem się bardzo krytycznie. Zdanie podtrzymuję!

Wcale nie jest bezpiecznie. Polska nie jest przygotowana na różne nieciekawe sytuacje. Czy to jest festiwal, koncert metalowy czy Światowe Dni Młodzieży - tylko przypadek decyduje, że nic okropnego się nie stanie.

Mam zatem APEL do Was ludzie - patrzcie uważnie na innych, obserwujcie, reagujcie. Bądźcie czujni. I przede wszystkim nie zapominajcie o roztropności dziś, jutro i za rok. Niech to będzie proces trwały. I nie chodzi tu tylko o kwestię terroryzmu, ale również zachowanie rozsądnej postawy podczas zabawy, i szacunku dla innych. W każdej chwili może stać się coś złego. Przez panikę, szczeniacki wybryk, agresję, głupotę może przytrafić się tragedią.

Organizatorzy imprez masowych, koncertów, eventów różnej maści - róbcie swoje, bądźcie konsekwentni, bądźcie czujni. Nie przekraczajcie granic dobrego smaku, ale w sytuacjach trudnych działajcie zdecydowanie. Nie rezygnujcie ze staranności.

Piszę te słowa w momencie wyjątkowy, ale będę ten apel ponawiał.

niedziela, 8 listopada 2015

Killing Joke - Pylon (2015) - recenzja płyty

Poczułem się jak słuchacze w latach osiemdziesiątych. Killing Joke wraca do korzeni!

Powiem szczerze i zaznaczę to na sam początku - nie spodziewałem się! Nie liczyłem na jakiś wybitny album, antycypowałem raczej, że zespół zaprezentuje materiał podobny do tego z wydanej w 2012 roku płyty "MMXII".  A tu jest coś więcej. Zupełnie nieoczekiwanie trafiło się nam drodzy słuchacze swoiste dzieło sztuki.

Killing Joke - Pylon
Killing Joke - Pylon


"Pylon" to piekielnie długa płyta (w wersji rozszerzonej trwa ponad 90 minut). Jednak wśród 15 utworów nie znajdziemy wypełniaczy i słabszych fragmentów. Album po prostu brzmi jak coś doszlifowanego, wypracowanego w każdym calu, co jest współcześnie rzadkością. "Pylon" swoim gęstym klimatem przypomina mi albumy Killing Joke z lat osiemdziesiątych. Mroczne gotyckie, zimnofalowe brzmienie oraz punkowe i rockowe najbardziej nawiązują do wczesnych lat twórczości formacji, która przez lata inspirowała mnóstwo zespołów (m.in. Metallikę, Faith No More, Soundgarden, Nine Inch Nails, Ministry, Fear Factory, Helmet czy Foo Fighters).

Wokalista zespołu Jaz Coleman w udzielonym dla Dark Planet wywiadzie powiedział o nowym wydawnictwie:
 To nasz ulubiony album! Każdy z nas odtwarza go teraz non stop i przyznaje, że jest to najlepszy krążek, jaki mogliśmy stworzyć. Zgadzam się z tym całkowicie. Album zawiera materiał na 15 ścieżek, ale zgodziliśmy się, że będzie 10 kawałków na zwykłym wydaniu oraz 5 dodatkowych utworów, które również uważamy za bardzo pasjonujące, na wydaniu rozszerzonym. “Pylon” to arcydzieło. To jedna z tych płyt Killing Joke, których słucha się w całości, od początku do końca. Wiele kawałków z nowej płyty świetnie sprawdzi się również na scenie podczas światowej trasy koncertowej, która potrwa około roku. *

Artysta ponadto przedstawia ideę albumu:
Pylon to metafora na Pełną Dominację (Full-spectrum dominance) jaka jest stosowana przez amerykańskie wojsko oraz przez członków Project for the New American Century. Pełna dominacja oznacza kontrolę każdego aspektu istnienia, to znaczy kontrolę nad populacją w razie konieczności, zapasami żywności, wody, nad pogodą, tym co jest rozprzestrzeniane w powietrzu. To wszystko nazywa się Pełną Dominacją i tym jest Pylon.** 

Zespół nigdy nie stronił od zaangażowanych tekstów i łączenia w swojej twórczości różnych aspektów: sztuki, nauki, historii, filozofii, polityki czy geopolityki. Rozumiejąc wykładnię albumu łatwo można przejść do muzyki. "Pylon" cechuje się spójnością, wciąga swoim specyficznych klimatem i budzi w słuchaczu lekki niepokój. To nie są dźwięki polepione by posłużyć jako tło. To musi być pierwszy plan, ognisko muzycznych zdarzeń. Słuchacz lubiący Killing Joke na pewno da się porwać.

Po raz pierwszy nie opiszę poszczególnych numerów. Analizować nie ma sensu, bo jest to zwarta całość, w której owszem występują szybsze i wolniejsze numery, ale trudno mi wskazać poszczególne utwory. Odpalam i jadę od początku do końca - tak jak polecił Coleman (oczywiście z koniecznością zapętlenia). Jestem przekonany, że z każdym kolejnym odsłuchaniem "Pylon" będzie jeszcze bardziej zyskiwał w moich oczach/uszach.

23 października ukazał się 15 studyjny album Killing Joke. "Pylon" jest wydarzeniem na scenie muzycznej. To dynamit rzucony w zadowolony tłum, gdzie każdy przyjął już bezpieczne położenie. Jestem zachwycony! Polecam.


* http://www.darkplanet.pl/Wywiad-z-Jazem-Colemanem-liderem-Killing-Joke-49622.html [dostęp 29.10.2015 godz. 19:00]
** jw.

środa, 4 listopada 2015

Eagles of Death Metal - Zipper Down (2015) - recenzja płyty

Dowcipna, błyskotliwa, seksowna, taneczna, gitarowa - jak jeszcze można określić muzykę Eagles of Death Metal? Zapuszczamy wąsy i szarpiemy za struny by wszystkim było miło. Z jednej strony Jessie Hughes skrywający się pod pseudonimami: The Devil, Shanky McBuzrock i Boots Electric; z drugiej strony Josh Homme jako Carlo Von Sextro/DP Pete/Baby Duck/Zombie Zebra. Razem na płaszczyźnie garażowo-pustynno-rock`n`rollowej wykręcają album numer cztery.

Eagles of Death Metal - Zipper Down
Eagles of Death Metal - Zipper Down

Koledzy i koleżanki, kapcie wam nie spadną, ale jeśli macie ochotę się zrelaksować i posłuchać szalenie melodyjnego, wciągającego materiału - spędźcie proszę te ponad pół godziny z "Zipper Down".

Złośliwiec powiedziałby, że najlepsza jest okładka.  Bo jak inaczej powiedzieć, gdy podczas pierwszego odsłuchu trafia się na 3 odgrzewane kotlety? "Complexity", "Oh Girl" i I Love You All The Time" Jesse już umieścił przecież na swoim solowym albumie. No to co?! Chętnie posłucham jeszcze raz, zwłaszcza że są to jedne z najlepszych kompozycji Hughesa i doskonale pasują do twórczości EODM. Mówi wam coś nazwisko Tuesday Cross? Spokojnie, mnie też nie, ale ta pani urozmaica wokalnie album. Swojego wsparcia udziela również Matt Sweeney (współpracował z kapelami Skunk, Chavez i Zwan).

Gdyby Duran Duran grali garażowego rocka, to ich numer "Save a Prayer" brzmiałby najprawdopodobniej tak jak na płycie "Zipper Down". A słyszeliście "Silverlake (K.S.O.F.M.)"? Refren mnie rozsadził.

Wnioski z mojego romansu z tym krążkiem są takie: pora zapuścić wąchala i poskakać między pokojem a łazienką w stroju rednecka; trzeba też zakosztować EODM na żywo*. Płyta do samochodu, na imprezkę albo do słuchania przy goleniu. Zdecydowanie najlepszy album zespołu od czasów świetnego debiutu.

* 28.11.2015 zespół Eagles of Death Metal zagra koncert w Katowicach.