To był rok rozczarowań. Moi faworyci zamiast rzucić na
kolana jak to było przez lata zmusili do mnie do tarzania się po podłodze... z
rozpaczy. Okej, ten wpis poświęcony jest najlepszym (moim zdaniem) płytom A.D.
2017 więc na szybko wymienię albumy, które nie rozczarowały, ale nie załapały
się zestawienia: Gorillaz - Humanz (kilka świetnych numerów jak "Sex
Murder Party", ale też sporo przeciętnego materiału); Depeche Mode -
Spirit (singiel im wyszedł, cała płyta jest bardzo poprawna). Nie robiłem
osobnego rankingu muzycznych niewypałów 2017 roku, dlatego wymienię je tu: nowe
albumy Foo Fighters i Queens Of The Stone Age - to dla mnie największe
rozczarowania. Uwielbiam te zespoły, więc tym bardziej gorycz większa.
Skupiając się na pozytywach - mamy zestawienie
najlepszych/najciekawszych wydawnictw.
8. Mastodon - Emperor
Of Sand
Bardzo jestem ciekawy min fanów po usłyszeniu numeru
"Show Yourself". Czy strawili temat dzielnie, czy podzielili się na
obozy. Lżejsze i bardziej przystępne momenty "Emperor Of Sand" wcale
nie są wadą albumu. Dają zróżnicowanie, bo grupa przecież nie straciła pazura i
nadal tworzy mieszankę ciężkich hard rockowych i metalowych klimatów (co tam
jeszcze? sludge metal, stoner rock, rock progresywny). Idąc dalej, ta budząca
wiele kontrowersji płyta została w niektórych zestawieniach umieszczona jako
jedna z najlepszych wydanych w 2017 roku (2 miejsce wśród 25 najlepszych
albumów metalowych według portalu Loudwire). W pewnym stopniu się z tym
zgadzam, tylko u mnie Mastodon ląduje na pozycji nr 8. Data
premiery: 31 marca 2017
7. Prophets Of Rage - Prophets Of Rage
Połączenie Rage Against The Machine, Public Enemy i Cypress
Hill wyszło nadspodziewanie dobrze. Rasowy album w klimacie rapcore wciąga od samego
początku i wprowadza słuchacza w strefę komfortu, bo można się rozsmakować w
sprawdzonych patentach (rapowe wokale czy charakterystyczne brzmienie gitary
Toma Morello). Oczywiście od strony przekazu płyta nie pozwala na długo
pozostać w stanie umysłowe wyciszenia. Moim faworytem jest funkujący "Take
me higher". Czytałem trochę krytycznych recenzji, jednak czy ludzie którzy
wielokrotnie wymyślali proch mają to czynić ponownie? Nie sądzę. Data premiery: 15 września 2017
6. Dead Cross - Dead Cross
Patton + Lombardo równa się sukces. Agresywna, chaotyczna,
ostra płyta w metalowych rejonach przypomina dokonania Slayera, Fantomasa i
Dillinger Escape Plan. Nie każdemu się spodoba, nie wszyscy przebrną. Mnie się
udało. W dziedzinie solidnej muzycznej rąbanki jest to czołówka 2017 roku.
Dalej nie wchodziłem. Nasycili moje zapotrzebowanie. Dziękuję, dobranoc. Recenzja.
Data premiery: 4 sierpnia 2017
5. Marilyn Manson -
Heaven Upside Down
Choć dziś pikietowanie przed koncertami Mansona wydaje się
dziś już zbędnym zajęciem, bo artysta nieco stępił pazury kontrowersyjności, to
wciąż należy się liczyć z jego muzycznym obliczem. Wbrew temu, co pisze prasa o
spadku formy artysty i jego niedyspozycjach podczas występów na żywo, MM na
"Heaven Upisde Down" potwierdza, że wysoki poziom " The Pale
Emperor" nie był dziełem przypadku. Nowy album wciąga i nie pozwala nam
stracić zainteresowania. Kawałek porządnego płyciwa - rzekłby zapewne prezenter
komercyjnej stacji radiowej. Będę równie mało merytoryczny, bo nie zamierzam
wyróżniać poszczególnych utworów. Data
premiery: 6 października 2017
4. Royal Blood - How Did We Get So Dark?
Przy debiucie byłem dość powściągliwy. Teraz mam
przekonanie. Royal Blood to porządny rockowy duet. Swoim drugim albumem kupili
mnie. Grupa gdzieś lawiruje między garażowym rockiem, stonerem i bluesem.
Odrobina gitarowego brudu może nawet sugerować subtelne inspiracje stoner
rockiem. A na "How Did We Get So Dark?" wytaczają najlepsze działa. Jeśli
"She's Creeping" jest flirtem z Arctic Monkeys, to już "I Only
Lie When I Love You" rozsadza bębenki. "Look Like You Know"
wiąże ze sobą nowe brzmienia Queens Of The Stone Age z wrażliwością wokalną
Jeffa Buckleya. Do tego wypada dorzucić świetne riffy jak choćby ten w
"Where Are You Now?" by zakochać się w tym albumie. Na całego! Data premiery: 16 czerwca 2017
3. Jamiroquai -
Automaton
Jamiroquai zainspirowany wpływem sztucznej inteligencji na
ludzką rasę i funkowymi robotami od Daft Pank wraca po siedmiu latach
milczenia. Ten zespół mistrzostwo radzi sobie w dosyć ambitnym wydaniu muzyki
tanecznej, gdzie tradycje i nowoczesność przenikają się w kosmicznym bigosie. Naprawdę smacznym bigosie. Recenzja. Data
premiery: 31 marca 2017
2. LCD Soundsystem - American Dream
Coś jest w tym elektronicznym graniu. Czuję tu ducha Joy
Division ("Other Voices") oraz Killing Joke ("Emotional
Haircut"), ale również echa synth popu w "Tonite" (znawcy tematu
mówią, że to disco-punk). Absolutnym otwieraczem jest "Oh Baby".
Chwytliwe "Call the Police" powinno się spodobać fanom rocka spod
znaku Davida Bowiego, a James Murphy skutecznie podrabia manierę wokalną Bono.
Przyznam, że nie znam twórczości LCD Soundsystem i może w dyskografii znajdą
się lepsze krążki, ale "American Dream" na teraz jest na tyle dobra,
by ją umieścić w zestawieniu. Słucham i wkręcam się. Petarda! Data premiery: 1 września 2017
1. Living Colour -
Shade
Ten album to kiler. Jeden z najlepszych w dorobku grupy.
Funk/metal/alternatywny rock tchnięty bluesem. Wystarczy usłyszeć
"Program", by wiedzieć że muzycznie są to Himalaje. Bardzo dobra
produkcja, świetne kompozycje i 13 kawałków wchodzi jak nóż w masło. Living
Colour nigdy mnie nie zawiedli. Oni po prostu nie nagrywają słabych rzeczy.
Jako wielki fan "Vivid" chętnie wsłuchiwałem się w albumy publikowane
również w XXI wieku. Jednak od ostatniej pozycji w dyskografii minęło osiem
lat. Dla "Shade" warto było czekać. Po jednym odsłuchaniu wiedziałem,
że to będzie płyta roku. Być może nikt inny się nie zdecyduje na taki wybór. A
szkoda, bo "Shade" jest dziełem godnym uwagi. Data premiery: 8 września 2017
Analizując podium od razu widać, że muzyka elektroniczna
bardziej skupiała moją uwagę. Wielu rockowych/gitarowych rzeczy w 2017 roku nie
słyszałem. W zestawieniach streamingowych portali np. wśród polskich rzeczy
rządzi hip-hop. Trudno jest wskazać symptomy zmiany na najbliższe lata. Z
drugiej strony jak się prześledzi ilość zaplanowanych na przyszły rok
koncertów, łatwo dojść do wniosku, że na żywo uwagę przyciągają duże marki z
gatunku rocka (Metallica, Ozzy Osbourne, Guns`N Roses czy Deep Purple).
Złapałem się na tym, że coraz więcej muzyki słucham na
różnych urządzeniach (w telefonie z YouTuba, z konsoli). Płyt kupuję mniej, ale
nadal staram się promować młodych artystów. Muzyka na żywo, festiwale,
obsłuchiwanie nowości i powracanie do klasyki - oto mój świat.
W czym dana płyta jest lepsza od innej? No w czym? Powyższy
ranking powinien nosić tytuł "moje ulubione albumy 2017 roku na
dzień...". Tak, drodzy czytelnicy. Jak zwykle kwestia gustu, subiektywna i
jedne dzieła hołubiąca a inne krzywdząca. Dlatego proszę Was byście w
komentarzach umieścili swoje zestawienia najlepszych/ulubionych płyt kończącego
się roku.
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz