Tak jak w ubiegłym roku i w tym postanowiłem wybrać płyty,
które nie spełniły moich oczekiwań. Są to oczywiście albumy, które nie
przypadły mi do gustu, nie uzurpuje sobie prawa do wydawania osądów typu -
najgorsze wydawnictwo 2014 roku.
Po takim artyście spodziewałem się czegoś
więcej niż zestawu nudzących numerów. Z
trudem przesłuchałem album zadając sobie w duchu pytanie - po co wokalista
takiego formatu wypuszcza zupełnie bezbarwne dzieła, bo wcześniej była też
EP-ka, która również nie porywa ("No Bells On Sunday"). Pozostaje
mieć tylko nadzieję, że Lanegan się pozbiera o powróci z dobrym materiałem w
2015 roku.
P.s.
Najsilniejszą stroną tego wydawnictwa jest przyciągająca uwagę okładka.
Wysłuchałem tej płyty w pokorze, bez zbędnych
emocji. Zrobiłem dzień przerwy i wróciłem ponownie. Odczucia te same - nuda,
przeciętność, niedokończone szkice zamiast kompozycji. Ten album legendarnej
grupy został nagrany (jak i kilka ostatnich) bez udziału Rogera Watersa. Może i
lepiej, bo pewnie wspomniany artysta nie chciałby się podpisać pod
nieskończonym dziełem. Rozczarowanie jest spore. Pamiętam najlepsze płyty Pink
Floyd, zetknąłem się z kultem jakim obdarzano zespół. A teraz magia uleciała...
Guano Apes z ostatnich dwóch płyt, to już nie
to Guano Apes z dwóch pierwszych... Pazury stępione, dzikość i szaleństwo
ustąpiły miejsca wygładzonym melodiom. Album "Offline" utrzymany jest
w pop rockowym klimacie, a Sandra Nasic zrobiła się jakaś grzeczna i
przewidywalna. Pewnie Rihanna lub inna Beyonce zaśpiewałaby nie gorzej... W
ogóle na płycie nie usłyszymy zapadających w ucho riffów, ciekawych kompozycji
prawie nie ma, a zespół znany z dynamicznych numerów czy dobrych ballad popadł
w skrajną przeciętność.
Druga płyta w dorobku The Glitch Mob nie ma
ani świeżości i jakości debiutu, ani tamtego klimatu. Mniej elektroniki więcej
popu. Poza "Can`t kill Us" oraz "Mind of beast" trudno
znaleźć interesującą kompozycję. Niech kolejne wydawnictwo pozbawione będzie
wokalistów, a może wróci stare dobre The Glitch Mob.
Tak smętnego Coldplaya nie da się słuchać.
Przygnębiająca, bardzo smutna, momentami elektroniczna płyta nie trafia do mnie. Jest
zdecydowanie zbyt ponura. Nie mam ochoty do niej wracać. Cztery kawałki
polubiłem, resztę bym wyrzucił, ale pewnie część fanów zadowoli się tymi
historiami o duchach.
Prasa zachwycała się tym albumem, pewnie
dlatego że Slash wystąpił w listopadzie w Krakowie i trzeba było zachęcić fanów
do wydania nie małej kasy na bilet. Trzecia płyta gitarzysty przynosi jednak
spore rozczarowanie, monotonie i irytujący wokal Milesa Kennedy`ego (na
poprzedniej było lepiej). Slash wydał zbyt długi album, który miałem ochotę
wyłączać po 10 minutach. Nic ciekawego nie działo się... Największe
rozczarowanie i najbardziej przereklamowana płyta roku 2014.
Za kilka dni zapraszam na podsumowanie najciekawszych polskich i zagranicznych płyt roku 2014. To będzie zestawienie najlepszych z najlepszych.
Nie podpisuję się tylko pod Laneganem;)
OdpowiedzUsuńWiesz, też miałem nadzieję, że to będzie dobra płyta, ale jest cholernie nużąca. Znam świetnego Lanegana z wielu projektów i kolaboracji. Tutaj poczułem zawód.
UsuńMnie nowy album Coldplay nie rozczarował, bardziej zaskoczył ;) Chyba potrzebowali takiego wyciszenia po kolorowym i energicznym "Mylo Xyloto". Chociaż "Ghost Stories" bardzo lubię, to słucham tylko wtedy, kiedy jestem w odpowiednim nastroju, ponieważ to jest właśnie jedna z tych płyt, których chyba nie można słuchać zawsze i wszędzie.
OdpowiedzUsuńRozpad związku lidera, smętna muzyka. Martin przebąkiwał o nowym rozdziale, a może nawet o zakończeniu działalności. Sam nie wiem, co o tym wszystkim myśleć... Najważniejsze, że komuś się podoba płyta :)
UsuńJeden z tych albumów znajdzie się w moim podsumowaniu najlepszych wydawnictw roku ;)
OdpowiedzUsuńNo chyba nie Pink Floyd? :D
Usuń