środa, 12 listopada 2014

Jack White (12.11.2014, Kraków - Stara Zajezdnia) - relacja z koncertu

Niegdyś Jack White ubierał się na czerwono lub biało i wraz z Meg tworzył garażowy duet The White Stripes. Dziś raczej po tamtym składzie pozostało wspomnienie i "Seven Nation Army" grane na zakończenie koncertów w solowym projekcie artysty. 12 listopada zatopieni w błękicie mieliśmy okazję trafić na jeden z dwóch tego dnia występów Jacka White`a w krakowskim lokalu Stara Zajezdnia. Ten multiinstrumentalista z Detroit łączy w swoim graniu kilka stylów: klasycznego rocka, bluesa, country, soul oraz hard rocka. 

Osoby, które zdołały kupić bilety miały niebywałego farta, bowiem dwa koncerty zostały wyprzedane w kilka minut (choć pierwotnie zakładano, że będzie tylko jeden, organizatorzy szybko się zreflektowali i dołożyli następny, dzięki czemu w ogóle powstała ta relacja). Także wspomniane wejściówki były tego dnia najgorętszym towarem w mieście.
Jack White w Polsce
fot. materiały promocyjne koncertu

Tuż przed godziną osiemnastą weszliśmy do lokalu. Jak się okazało nie zobaczyliśmy supportu* (szczerze mówiąc, to nawet nie wiedziałem, że takowy miał być). Scenę pokrywało niebieskie światło. W powietrzu czuć było charakterystyczne napięcie, które towarzyszy występom gwiazd. Występ zespołu Jacka White`a rozpoczął się punktualnie bez zbędnych opóźnień.

Jack White w Polsce (Kraków, 12.11.2014)

Koncert Jacka White`a (występ nr 1: 18:00)
Jeśli ktoś miał wątpliwości co do jakości występu, pierwsze dwa utwory musiały je rozwiać. Od początku dominowały: energia, dzikość i niesłychany entuzjazm muzyków, do którego doskonale dopasowała się publiczność, żywiołowo reagując na każdy gest White`a. "High Ball Stepper" z charakterystycznym "chochlikowym" dźwiękiem odśpiewanym przez fanów oraz "Lazaretto" podkręciły atmosferę. Na koncercie można było usłyszeć kawałki zarówno z pierwszej płyty ("Sixteen Satines" czy "Freedom At 21") jak i drugiej ("Three Woman", "Just One Drink"), ale również numery The White Stripes: "Hotel Yorba", "You Don`t Know What Love Is [You Just Do As You`re Told]", "You`re Pretty Good Looking (For A Girl)" i najostrzejszy tego dnia - zagrany wręcz z hardrockową mocą "The Hardest Button To Button". Dodatkowo mieliśmy okazję poskakać przy "Steady As She Goes" z repertuaru The Racounters. Oczywiście finał mógł być tylko jeden - "Seven Nation Army". Jack White na żywo to prawdziwy żywioł grający kosmiczne solówki**, odgadujący reakcje publiczności. Takiego gościa trudno nie lubić, a przecież jego rodzina pochodzi spod Krakowa, co łechce polskie ego.

Ponad siedemdziesiąt minut rozłożone na dwie części, zróżnicowana przekrojowa setlista i naprawdę wzorcowa publiczność, to tylko kilka pozytywnych rzeczy, które na szybko rzucały się w oczy podczas koncertu. Absolutnie nie ma się do czego przyczepić. Były emocje, była zabawa, było bardzo dobrze.

* Na rozgrzewkę zagrał zespół Lucius.
** Warto wspomnieć o świetnym zespole, w którym każdy z muzyków odgrywa ważną rolę. Mnie szczególnie podobała się gra perkusisty Daru Jonesa. Jego krótkie perkusyjne przyspieszenie pod koniec występu spowodowało u mnie ciarki. Gość jest szybki jak diabli!

7 komentarzy:

  1. Zazdroszczę tego koncertu! Zastanawiałam się, czy się nie wybrać, ale oczywiście zaspałam z biletami. Dzięki za tekst :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nam się udało dopiero w drugim rzucie w ostatnich sekundach. No ale było warto!

      Usuń
  2. Drugi koncert chyba jeszcze lepszy;) Ponad 1.5h grania. Poczatek z klasykiem, Dead leaves and the dirty ground, pozniej rowniez ze starego White Stripes Black Math..przez Hotel Yorba i z kariery solowej Would you fight for my love czy Missing Pieces..skonczywszy na niezwyklym jak zawsze Seven Nation Army. Cala set lista miala 18 kawalkow! Czuło sie na konercie ze jest to wydarzenie szczegolne dla widowni jak i dla samego Jacka. Swietny koncert!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli było grubo! Byłem na wielu koncertach, ale na Jacku publika była rewelacyjna!

      Usuń
  3. Pierwszy koncert był w pewien sposób bardziej niesztampowy, jeśli chodzi o setlistę, bo Jack zadeklamował mroczny 'The Union Forever', zaśpiewał nastrojowy '"The Rose with the Broken Nec

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mam porównania tych koncertów, ale wierzę na słowo.

      Usuń