Poczułem się jak słuchacze w latach osiemdziesiątych.
Killing Joke wraca do korzeni!
Powiem szczerze i zaznaczę to na sam początku - nie
spodziewałem się! Nie liczyłem na jakiś wybitny album, antycypowałem raczej, że
zespół zaprezentuje materiał podobny do tego z wydanej w 2012 roku płyty
"MMXII". A tu jest coś więcej.
Zupełnie nieoczekiwanie trafiło się nam drodzy słuchacze swoiste dzieło sztuki.
 |
Killing Joke - Pylon |
"Pylon" to piekielnie długa płyta (w wersji
rozszerzonej trwa ponad 90 minut). Jednak wśród 15 utworów nie znajdziemy
wypełniaczy i słabszych fragmentów. Album po prostu brzmi jak coś
doszlifowanego, wypracowanego w każdym calu, co jest współcześnie rzadkością.
"Pylon" swoim gęstym klimatem przypomina mi albumy Killing Joke z lat
osiemdziesiątych. Mroczne gotyckie, zimnofalowe brzmienie oraz punkowe i
rockowe najbardziej nawiązują do wczesnych lat twórczości formacji, która przez
lata inspirowała mnóstwo zespołów (m.in. Metallikę, Faith No More, Soundgarden,
Nine Inch Nails, Ministry, Fear Factory, Helmet czy Foo Fighters).
Wokalista zespołu Jaz Coleman w udzielonym dla Dark Planet
wywiadzie powiedział o nowym wydawnictwie:
To nasz ulubiony album! Każdy z nas odtwarza go teraz non stop i
przyznaje, że jest to najlepszy krążek, jaki mogliśmy stworzyć. Zgadzam się z
tym całkowicie. Album zawiera materiał na 15 ścieżek, ale zgodziliśmy się, że
będzie 10 kawałków na zwykłym wydaniu oraz 5 dodatkowych utworów, które również
uważamy za bardzo pasjonujące, na wydaniu rozszerzonym. “Pylon” to arcydzieło.
To jedna z tych płyt Killing Joke, których słucha się w całości, od początku do
końca. Wiele kawałków z nowej płyty świetnie sprawdzi się również na scenie
podczas światowej trasy koncertowej, która potrwa około roku. *
Artysta ponadto przedstawia ideę albumu:
Pylon to metafora na Pełną Dominację (Full-spectrum dominance) jaka
jest stosowana przez amerykańskie wojsko oraz przez członków Project for the
New American Century. Pełna dominacja oznacza kontrolę każdego aspektu
istnienia, to znaczy kontrolę nad populacją w razie konieczności, zapasami
żywności, wody, nad pogodą, tym co jest rozprzestrzeniane w powietrzu. To
wszystko nazywa się Pełną Dominacją i tym jest Pylon.**
Zespół nigdy nie stronił od zaangażowanych tekstów i
łączenia w swojej twórczości różnych aspektów: sztuki, nauki, historii, filozofii,
polityki czy geopolityki. Rozumiejąc wykładnię albumu łatwo można przejść do
muzyki. "Pylon" cechuje się spójnością, wciąga swoim specyficznych
klimatem i budzi w słuchaczu lekki niepokój. To nie są dźwięki polepione by posłużyć
jako tło. To musi być pierwszy plan, ognisko muzycznych zdarzeń. Słuchacz
lubiący Killing Joke na pewno da się porwać.
Po raz pierwszy nie opiszę poszczególnych numerów.
Analizować nie ma sensu, bo jest to zwarta całość, w której owszem występują szybsze
i wolniejsze numery, ale trudno mi wskazać poszczególne utwory. Odpalam i jadę
od początku do końca - tak jak polecił Coleman (oczywiście z koniecznością
zapętlenia). Jestem przekonany, że z każdym kolejnym odsłuchaniem
"Pylon" będzie jeszcze bardziej zyskiwał w moich oczach/uszach.
23 października ukazał się 15 studyjny album Killing Joke.
"Pylon" jest wydarzeniem na scenie muzycznej. To dynamit rzucony w
zadowolony tłum, gdzie każdy przyjął już bezpieczne położenie. Jestem
zachwycony! Polecam.
* http://www.darkplanet.pl/Wywiad-z-Jazem-Colemanem-liderem-Killing-Joke-49622.html
[dostęp 29.10.2015 godz. 19:00]
** jw.