sobota, 22 lutego 2014

Liroy - AutobiogRAPia vol. I - recenzja książki

Zacznę nietypowo - w latach 90-tych, kiedy byłem nastolatkiem, większość moich rówieśników chętnie słuchała Liroya, a później innych artystów rodzimego rapu, który stawał się powoli modny. Później usłyszeliśmy o Wzgórzu Ya-Pa 3 (choć jako pierwsi wydali płytę), Karrambie, Bolcu, Kalibrze-44 czy Nagłym Ataku Spawacza. Były teledyski, wywiady, artykuły. Rap zaczynał podbijać kraj. Jednak gdybym miał wskazać jednego artystę - jako propagatora tego gatunku muzycznego w Polsce - bez wątpienia wybrałbym kieleckiego rapera.

Liroy
Okładka książki

Książka "AutobiogRAPia vol. 1" wydana w listopadzie 2013 jest swoistym wprowadzeniem do historii człowieka, który swoimi utworami na zawsze zmienił struktury polskiej sceny muzycznej. Można Liroya nie słuchać, można go nie lubić, ale wypada szanować. Autor w swej publikacji opowiada o kieleckiej kuźni charakteru: ojcu alkoholiku bijącym jego i matkę, o ucieczkach z domu, wagarach czy bitwach między osiedlami; o imprezach oraz kradzieżach czy wreszcie zagranicznych wyjazdach. To szczera historia o upartości, szczęściu w nieszczęściu, sportowych pasjach Piotra Marca (Liroya), a także rzeczy najważniejszej - miłości do muzyki. Pierwsza część skupia się na dzieciństwie i prowadzi do pierwszych sukcesów Piotra Marca pozostawiając czytelnika z uczuciem niedosytu i pragnienia lektury dalszych losów Scyzoryka.

"Na początku publika, totalnie zaskoczona brakiem instrumentów i dźwiękami wydobywającymi się z głośników, stała i słuchała. Po kilku minutach ludzie załapali klimat. Cała sala skakała do rapowanek, jakie serwowaliśmy im ze sceny. Kiedy ruszyliśmy ze Scyzorykiem, rozpętało się jedno wielkie pogo na siedem minut z kawałkiem. Zostaliśmy praktycznie zniesieni ze sceny na rękach. Nie przypuszczałem, że punkowa publiczność przyjmie nas aż tak dobrze."* - pisze Liroy o jednym z debiutu na scenie. Forma narracji jest prosta i wciągająca, a opowiadane zdarzenia bardzo interesujące. Szczególnie historie z szmuglowaniem magnetowidów z Niemiec do Polski.

Po lekturze książki "AutobiogRAPia vol. 1" nabrałem jeszcze większego szacunku do Liroya, zwłaszcza że zdecydował się samodzielnie opowiedzieć o życiorysie. Ponadto ciągle dziwię się, czemu tak często był w naszym kraju dissowany. Słynny kawałek Nagłego Ataku Spawacza z Peją, krytyka ze strony Kalibra-44 czy innych raperów opierała się głównie o zarzut komercji... Jednak wczoraj całkiem przypadkowo natrafiłem na jakiś wywiad z Peją, który kiedyś mocno krytykował swojego kieleckiego kolegę po fachu. Dziś jednak wypowiada się zupełnie inaczej, przypominając że nikt inny - jak Liroy - grał koncerty z legendą rapu - Ice T i nagrywał z innymi znanymi artystami sceny rapowej. Książkę polecam wszystkim jako ciekawą gawędę i świadectwo czasów.


* P. Marzec, AutobiogRAPia vol. I, Białystok 2013, s. 190.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz