Nim przejdę do zestawienia moich ulubionych płyt 2013
napiszę kilka słów o wydawnictwach, które mnie rozczarowały w tym roku. Wybór
jest jak zwykle mocno subiektywny, a że są to zespoły dobrze mi znane, to zawód
jest tym większy...
Rozczarowanie nr 3: Kult - Prosto
Miało być prosto i
jest prosto. Niestety blisko do słowa "prostacko"... Oczywiście nie
chcę tej łatki przykleić legendzie
polskiej muzyki, niestety ostatnie dzieło Kultu mocno rozczarowuje (tekstowo, muzycznie,
kompozycyjnie). Nie będę się pastwić tu nad schematycznym kawałkami. Pochwalę
tylko "Układ zamknięty" i wyrażę nadzieję, że w przyszłości albo
Kazik Staszewski skupi się na solowej karierze, albo pociągnie jeszcze projekt
KnŻ i wyda jakiś naprawdę dobry album.
Rozczarowanie
nr 2: The Knife - Shaking The Habitual
Jeżeli znasz The Knife
z takich utworów jak "Heartbeats" czy "Pass this on" omijaj
ten album szerokim łukiem. Niepotrzebnie się rozczarujesz. "Shaking The
Habitual" z dwiema ponad 10-minutowymi kompozycjami, nastrojem niepokoju
oraz ogólną "nieprzebojowością" jest chyba wynikiem chęci odmiany,
stworzenia czegoś będącego w totalnej opozycji do poprzednich wydawnictw. Już nie synth pop, już raczej ambient. Zbyt
przekombinowane?
Rozczarowanie nr 1: Korn - The Paradigm Shift
Chyba jedna z
najsłabszych płyt Korna (tak, fani zespołu mnie zabiją). poza może dwiema
niezłymi kompozycjami, sporo tu przeciętnych nagrań. Niedawny romans z dub
stepem był zabiegiem strawnym, jednak tym razem zabrakło pomysłów, fajnych
brzmień i wokali, które zawsze były znakiem firmowym. Nie pomógł nawet powrót
gitarzysty Briana Welcha. Od 1999 roku, czyli znakomitego "Issues"
(pomijając album "bez prądu", bardzo dobry "Take a look in the
Mirror" oraz kilka elektro-eksperymentów z poprzedniego albumu) Korn nie
wydał niczego, co by rzuciło mnie na kolana albo choćby zapadło w pamięć.
Mam nadzieję, że te płyty są jedynie wypadkiem przy pracy,
tych jakże zacnych artystów.
Zapraszam też za kilka dni na bloga - wtedy zaprezentuję zestawienia (polskie i zagraniczne) najciekawszych albumów 2013 roku. Nie obejdzie się bez niespodzianek.
Nie mogę się zgodzić z takim podsumowaniem Paradigm Shift, ale spoko - nie będę Cię zabijać ;-) kawałki takie jak Lullaby for Sadist czy Spike in my Veins to kwintesencja Korna! ;-)
OdpowiedzUsuńSłyszałem już lepsze płyty Korna. Ta mnie w żaden sposób nie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuń