poniedziałek, 7 października 2013

Sugar Ray - Lemonade and Brownies (1995) - recenzja

Sugar Ray to bez wątpienia zespół jednej świetnej płyty. Wydana w 1995 roku "Lemonade and Brownies" jest albumem barwnym, wyśmienitym pod każdym względem. Muzycy osiągnęli na nim apogeum możliwości kompozytorskich, właśnie tu zamiast przesłodzonych pop rockowych ballad mamy punkowe/hardcorowe czy funkowe utwory, z których każdy wnosi na płytę coś innego. Niech Was nie zmyli blond lalunia na okładce, "Lemonade and Brownies" zawiera 46-minut czadowego materiału.

Okładka płyty


Album rozpoczyna się imprezowo-funkowym intro "Snug Harbor" (w tym kawałku potencjału jest przynajmniej na 3 minuty). Moim zdecydowanym faworytem jest "Mean machine" dynamiczny singiel, do którego zespół nagrał "wariacki" klip. Warto też zwrócić uwagę na punkowy "Big black woman" czy hardcore`owy "Dance party USA" (fajny basowy początek i dobre refreny). "10 seconds down" to też coś dla fanów ostrego grania. Dla przeciwwagi pojawia się "Danzig Needs A Hug" - swoisty muzyczny żart, kolejne luzackie dzieło. Takich niezobowiązujących pomysłów jest więcej - np. funkowy "Hold Your Eyes"



"Lemonade and Brownies" to debiut jak marzenie, bez zapychaczy i słabych punktów. Kolejny album - "Floored" jest już słabszy. Następnymi płytami muzycy spuszczali z tonu. A szkoda.

1 komentarz:

  1. Napisałabym o tej płycie dokładnie to samo, szkoda że zmarnowali potencjał. A 10 seconds down to mój numer jeden.

    OdpowiedzUsuń