Część IV: Hard
Rock/Metal &Muzyka alternatywna:
Megadeth - jeśli
chodzi o wielką czwórkę thrashu... Antrax uważałem za zespół dość nierówny.
Metallica i Slayer? Do dziś słucham. A kapela Mustaine`a kiedyś przeze mnie
bardzo lubiana, popadła w zapomnienie. Uważam, że to błąd, bo Megadeth w
ubiegłym roku wydał kolejną płytę i nadal trzyma poziom... No cóż, nikt nie
powiedział, że rozstałem się twórczością tego zespołu na stałe. Zrobiłem sobie
po prostu kilkuletnią przerwę w słuchaniu. Hehe.
Soulfly - był taki
czas, że bardziej jarałem się tym zespołem, niż Sepulturą. Mocno przeorałem
drugą i trzecią płytę. Utwór "Seek`n`strike" swego czasu działał na
mnie jak paliwo. Here we go!
Mars Volta - moje
pierwsze przesłuchanie "De-Loused in the Comatorium" (2003) skończyło
się kupnem krążka, analizowaniem okładki, tekstów i ogólnym zachwytem nad
zespołem Omara Rodrigueza-Lopeza oraz Cedrica Bixlera-Zapaty (wcześniej znanych
z At The Drive-In). Ich debiutancka płyta odświeżała skostniałe struktury rocka
progresywnego i nadawała ton ówczesnej muzyce alternatywnej. Z czasem jednak wysoki
wokal Omara zaczął mnie drażnić i kolejne płyty już tak nie wprawiały w euforię.
Warto jednak wsłuchać się we wspomnianą przez mnie "De-Loused in the
Comatorium". Pośród różnych smaczków można tam odkryć bas Flea (Red Hot
Chili Peppers) oraz gitarę Johna Frusciante (ex-RHCP), a także niesamowicie
bębniącego Jona Theodore.
Deep Purple -
jedna z niewielu legendarnych kapel, którą lubię i nie słucham obecnie. No cóż,
tak się po prostu złożyło. Lubię ich pierwsze płyty ("In rock",
"Made in Japan"). Na nowsze dokonania pewnie kiedyś zajrzę.
Część V: różne:
Young Gods - industrial, rock, ambient prosto ze Szwajcarii.
Muzyka dziwna, mroczno-transowa, specyficzna. Wpisuje się w obszerny nurt
artystów z różnych gatunków, którzy przykuwali moją uwagę dekadę temu. Polecam
wydany w 2000 roku "Second nature".
Norah Jones - w
2003 roku byłem fanem amerykańskiej artystki łączącej jazz, folk, soul z muzyką
pop. Album "Feel like home" był znakomitą odskocznią dla gitarowych
zainteresowań, jakie rozwijałem w tamtym czasie. Kto nie czuje fenomenu kawałka
"Sunrise" niech pierwszy rzuci kamieniem...
Przy sporządzaniu ostatnich wpisów musiałem dokonać
selekcji. Zespołów "odstawionych" jest więcej, a niektóre z nich mogą
nawet dla zaawansowanych słuchaczy okazać się nieznane. Czas pokaże jak ta
lista będzie wyglądać za kilka lat. Jest duże prawdopodobieństwo, że do
opisanych tu artystów kiedyś powrócę. Przecież musiałem odświeżyć ich płyty, by
napisać ten cykl. I ta podróż w przeszłość była przyjemnym doznaniem.
A jakie jest Wasza lista porzuconych kapel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz