poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pixies - EP 1 & EP 2 - recenzja

W 2013 roku po 22 latach przerwy Pixies opublikowali pierwszą EP-kę. W styczniu 2014 wydali drugą.

Zespół uznawany za kultową grupę przełomu lat 80/90 w klimatach alternatywnych wywarł spory wpływ na wiele kapel. Otwarcie do twórczości Pixies nawiązywali m.in. Radiohead, David Bowie, U2 czy Nirvana. Płyty tego wywodzącego się z Bostonu zespołu w składzie: Frank Black (gitara, wokal), David Lovering (bębny), Joey Santiago (gitara) i Kim Deal (bas) łączyły rocka z elementami popu, surfer rock, punku czy psychodelii a nawet noise`u. Trudno było nie rozpoznać charakterystycznego brzmienia (jazgotliwych gitar, prostych melodii i specyficznych wokali). Pixies działali w latach 1986-1993 nagrywając w tym czasie 5 znakomitych płyt.  Ukazało się też kilka kompilacji, singli i innych wydawnictw. W roku 2004 nastąpiła reaktywacja, ale dopiero we wrześniu 2013 fani doczekali się premierowych kompozycji. Niestety bez Kim Deal (opuściła zespół 14 czerwca ub. roku) czy jej następczyni Kim Shattuck (przygoda tej basistki z Pixies trwała jakiś miesiąc)...

Pixies - EP1
Okładka płyty Pixies "EP1"

Wydawnictwo "EP1" składa się z 4 kompozycji. Pierwsze z nich "Andro Queen" nie rzuca na kolana, podobnie zresztą jak "Another Toe" - ot, dwa pop rockowe nagrania. "Indie Cindy" brzmi dobrze. Zwrotki zdają się być inspirowane twórczością Iggy Popa. Drażni jednak uładzony refren. Dopiero "What Goes Boom" zatrzymuje uwagę słuchacza, głównie za sprawą gitarowego szaleństwa i porywającej solówki. Tutaj czuć coś z dawnego Pixies. Nie zmienia to faktu, że pierwsza EP-ka jest przykładem zmarnowanego potencjału.

Pixies - EP2
Okładka płyty Pixies "EP2"

Z kolei na "EP2" jest już lepiej. Forma zwyżkuje? Dzikie wokale Blacka Francisa (Franka Blacka) w "Blue Eyed Hexe" wywołują dreszcz. "Magdalena" utrzymana jest w psychodelicznym klimacie albumu "Bossanova" (1990). Pixies w "Greens And Blues" i "Snakes" sięgają po sprawdzone patenty kompozycyjne. W utworze z wężami w tytule dodatkowo można jeszcze odnotować krótkie solo i wybijającą się linię basu (na obu "epkach"  struny basowe szarpie Simon Ding Archer - grał wcześniej z Frankiem Blackiem).

Pixies w oryginalnym składzie (od lewej): Frank Black, Kim Deal, David Lovering, Joey Santiago

Dwa nowe krążki Pixies oceniać trzeba z pewnym dystansem, bo jak inaczej traktować tego typu wydawnictwa zwłaszcza bez charyzmatycznej basistki i wokalistki Kim Deal? Niektórzy poczują zawód i złość na lidera formacji za to dziwne brzmieniowe eksperymenty z pierwszego wydawnictwa, inni jakoś przetrawią. Trzecia EP ma zostać opublikowana jeszcze w tym roku. Jest zatem nadzieja, że z tych "wprawek" w przyszłości wyjdzie album, a wtedy dopiero ocenimy to nowe "chochlikowe" granie na 100%.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz