poniedziałek, 2 września 2013

Nine Inch Nails - Hesitation Marks (2013) - recenzja

   Dni coraz krótsze, a noce zimniejsze. Co wybrać na jesienne wieczory? Może najnowszy album Nine Inch Nails "Hesitation Marks", który w sprzedaży od 3 września?

    Czy Trenta Reznora trzeba przedstawiać? Prawdziwa legenda industrialnego rocka, wokalista, multiinstrumentalista, autor tekstów i ścieżki dźwiękowej (Oscar za soundtrack do "Social network"). Znany ze swojej wrogości do przemysłu muzycznego, bojownik przeciwstawiający się komercji. Jego twórczość przesycona jest mrokiem, tak jak koncerty NIN przepełnione są bogatą warstwą wizualną i tradycyjną demolką sprzętu muzycznego. Pierwsze nagrania koncertowe zapisywałem jeszcze na kasetach VHS. To musiał być rok 1999. Reznor siedzi przy fortepianie, na którym pali się kilkadziesiąt świec. Gra te swoje piękne akordy. Buduje napięcie. Publiczność skupiona, w transie. Wiedzą co się święci. Za chwilę artysta chwyci za gitarę lub syntezator i pchnie kompozycję w bardziej agresywną stronę. Tak się robi industrial rocka...  Jak jednym zdaniem opisać muzykę Trenta Reznora? Prostym równaniem:
Einstürzende Neubauten+Joy Division+Pink Floyd = Nine Inch Nails.

fot. okładka płyty
   Najnowszy album NIN "Hesitation Marks" jest podobny brzmieniowo do ostatnich dokonań Trenta Reznora. Dominują tu raczej elektroniczne industrialne klimaty, które wprowadzają słuchacza w trans. To trzeba lubić, żeby to kupić. Zapewne taka płyta jak "Fragile" się już nie powtórzy. Jednak powielanie tego samego przez lata, to nie byłoby stylu lidera dziewięciocalowych gwoździ. Dlatego na "Hesitation Marks" usłyszymy stonowany saksofon w "While i`m still here" czy lekko flirtujący z funk "All time low". Gdyby disco punkowcy dorwali się do nagrań Joy Division, ich singiel brzmiałby właśnie jak "Everything". Zimnofalowy bas osadzony pośród elektroniki. Ten kawałek wyróżnia się na płycie swoją dynamiką i przebojowością. Idealny wybór na singla!

   Na pewno i tym razem Reznor jest oszczędny w środkach wyrazu, nie buduje kompozycji tak złożonych jak choćby na wspomnianym wcześniej "Fragile". Stawia na klimat. Polecam wersję "deluxe" z trzema bonusowymi kawałkami. Warto jeszcze dodać, iż za produkcję "Hesitation Marks" odpowiada Atticus Ross (współautor ścieżki dźwiękowej do "Social network", która otrzymała główną nagrodę Akademii). Natomiast okładkę zaprojektował Russell Mills. Według artysta grafika ta nawiązuje do idei chaosu i porządku oraz stanowi "skrzyżowanie medycyny sądowej i patologii, w której osobiste pozostają jedynie fragmenty, w których minimalne wskazówki mogą sugerować, wydarzenia, które mogły mieć miejsce".  Doskonałe podsumowanie albumu.
Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz