Zawsze dbam o to, by zbiór najciekawszych płyt był
zróżnicowany. Trzon stanowią albumy gitarowe, ale w tym roku znalazło się też
miejsce dla rzeczy elektronicznych. Selekcja zakończyła się na początku grudnia,
co nie zmienia faktu, że do ostatnich minut przed opublikowaniem tego wyboru
przestawiałem miejsca, wyrzucałem i wstawiałem na nowo niektóre rzeczy.
Od razu pragnę uchronić się przed falą hejtu zaznaczając, że
nie słucham Iron Maiden i nieszczególnie przepadam za muzyką Muse, stąd ich
nieobecność w poniższym rankingu. Oczywiście bardzo subiektywnym rankingu.
Biorąc pod uwagę zestawienie najlepszych albumów 2015 roku opierałem się
głównie na swoim guście muzycznym, starałem się przez odbiorcze sito przesiać
jak najwięcej. Z wyborem czołówki płyt zagranicznych nie miałem problemu.
Mogłem tylko radować się, że kolejny raz jest w czym wybierać, chociaż tym
razem trzeba było sięgnąć głębiej po propozycje mniej oczywiste.
Prezentuję pierwszą część zestawienia (miejsca 20-11). W następnym odcinku najlepsza dziesiątka.
20. Joss Stone - Water
For Your Soul
Wprawdzie jestem fanem bardziej
funkowego wydania tej artystki, ale ten album na którym soul połączyła z reggae
też przypadł mi do gustu. Płyta przepełniona jest pozytywnymi brzmieniami.
Rewelacyjnie wypadają fragmenty z chórem gospel (kawałek "The
Answer"). Ponadto na "Water For Your Soul" odnaleźć można wpływy
muzyki latynoskiej, irlandzkiej oraz hip-hopu. Wszystko sygnowane wyjątkowym
głosem Joss Stone. Jest to absolutnie jedna w niewielu wokalistek, jakich mogę
słuchać na okrągło.
Data premiery: 31 lipca 2015
Data premiery: 31 lipca 2015
19. Alabama Shakes - Sound & Color
Mam problem z tym zespołem, bo
głos wokalistki mnie fascynuje a jednocześnie wkurza (przez kilka miesięcy
myślałem nawet, że tu facet śpiewa). Wysokie rejestry wokalu mogą być dla
niektórych osób trudne do ogarnięcia, ale jak pokonamy tę przeszkodę
przyjemność z obcowania z taką muzyką może być spora. Blues rock połączony z
elementami soulu oraz southern rocka trudno pomylić z czymkolwiek innym. Debiut
na pierwszym miejscu amerykańskiego Billboardu o czymś chyba świadczy. Wracając
jednak do muzyki, "Sound & Color" broni się przede wszystkim bardzo
emocjonalnym, przeszywającym singlem "Don`t Wanna Fight". Porównania
do Led Zeppelin są słuszne, jeśli weźmie się taki "Gimme All Your Love"
i zwróci uwagę na podobieństwo w budowaniu emocji przez oba zespoły. Jeszcze
dorzućmy ognisty jak numery The Rolling Stones kawałek "The Greatest"
i płyta jawi się jako rzecz bardzo intrygująca i wciągająca. Jedna tylko rada -
słuchać w skupieniu.
Data premiery: 21 kwietnia 2015
18. Turbowolf - Two Hands
Cudem do życia przywrócony album
Turbowolf nie daje rady świetnemu debiutowi z 2011 roku. Jak pisałem w recenzji płyty pomimo mocnego wejścia
poziom leci coraz niżej (w środkowej części wydawnictwa). Jest to jednak na
tyle porządny album, że warto go wyróżnić. "Solid Ground" powinien
zadowolić starych fanów zespołu, a nieco bardziej brytyjskie numery jak
"Nine Lives" trafią również w gusta innej grupy słuchaczy.
Data premiery: 7 kwietnia 2015
17. Vintage Trouble - 1 Hopeful Rd.
Mało słucham bluesa, ale co jakiś
czas trafiam na perełki. Jedną z nich jest czadowy "1 Hopeful Rd.",
czyli trzecia płyta kwartetu z Kalifornii. Vintage Trouble są autorami
genialnego numeru "Run Like The River" z rewelacyjnymi refrenami i
gitarą, która po jednym odsłuchu pozostanie w duszy na wieki. Dobra,
koniec z patosem. Ten album warto
poznać. Jak na tak młody zespół (założony w 2010) widać już bardzo
charakterystyczne brzmienie i swoistą dojrzałość. Prócz bluesa Vintage Trouble
romansują też z takimi gatunkami jak soul, funk czy rock. Sprawdźcie
koniecznie!
Data premiery: 14 sierpnia 2015
16. Mark Ronson - Uptown Special
Pod względem imprezowym i
relaksacyjnym ta płyta w 2015 roku nie miała sobie równych. Funk w czystej
formie, bujający, z ogromnym ładunkiem pozytywnej energii. Tradycja Jamesa
Browna spojona z Michaelem Jacksonem, Princem i zespołem Funkadelic w
nowoczesnych aranżach. Mark Ronson to producent muzyczny, który wie kogo
zaprosić do swojego projektu, by odnieść sukces. Ponad miliard wyświetleń
przeboju "Uptown funk" z gościnnym udziałem Bruno Mars, to najlepsza
rekomendacja tego albumu. Zrobienie tak świetnego imprezowego przeboju jest
dziś sztuką rzadką. Natomiast na "Uptown Special" można też znaleźć
spokojny/nastrojowy "Crack in the pearl" z gościnnym udziałem Andrew
Wyatta i bardzo bujający "Daffodils" - chyba mój faworyt z tego
albumu. Wspomniałem o "I Can`t Lose"? Miód, malina.
Data premiery: 13 stycznia 2015
15. Florence and The
Machine - How Big, How Blue, How Beautiful
Trzeci album Florence początkowo
nie zyskał mojej przychylności. Dałem sobie czas. Minęło kilka tygodni i powrót
do "How Big, How Blue, How Beautiful" okazał się strzałem w
dziesiątkę. Oczywiście będę mało oryginalny wyróżniając numery: "Ship To
Wreck", "What Kind of Man" czy "Queen of Peace" jako
najbardziej interesujące na płycie. Zresztą wpisuje się to w moją tezę, że
pierwsza połowa płyta jest o wiele ciekawsza. Łatka "indie rock" nie
do końca oddaje bogatość muzyki zespołu, którego znakiem firmowym jest
charakterystyczny głos Florence Welch. Zróżnicowanie między żywszymi kawałkami,
a utworami bardziej nastrojowymi zapewnia odpowiednią równowagę. Jest sporo
smaczków jak chociażby klimatyczny "Various Storms & Saints".
Tym, którzy skreślili ten album na starcie polecam cierpliwość i powrót za
jakiś czas. Powinno się sprawdzić.
Data premiery: 29 maja 2015
14. Therapy? - Disquiet
Dzięki tej płycie wróciłem do
słuchania Therapy? Trio wydało naprawdę porządny materiał. Zróżnicowana, dobrze
wyprodukowana rzecz na hard rockowych i punkowych fundamentach wspartych
elementami popu. Album "Disquiet" nie przebił się zbytnio do
rockowych mediów w Polsce. Gdzieś tam pojawiło się kilka wzmianek. Jeżeli
chcecie przeczytać więcej na temat płyty - polecam moją recenzję.
Data premiery: 23 marca 2015
13. The Winery Dogs - Hot Streak
Myles Kennedy nagrał 3 płyty ze
Slashem i ostatnie ich wspólne dzieło uznałem jednym z największych rozczarowań
2014 roku. Czemu o tym wspominam? Bo Richie Kotzen również dysponuje wysokim
głosem (nie jest tak męczący jak wokal Mylesa), ale jego płyty wciąż budzą u
mnie uznanie. The Winery Dogs to także hard rock, jednak w przeciwieństwie do
projektu Slasha na albumie "Hot Streak" słychać sporą różnorodność.
Mike Portnoy za bębnami oraz Billy Sheehan na basie to świetna sekcja
rytmiczna. Dopełniający skład Kotzen tworzą supergrupę, ale również super
muzykę.
Data premiery: 2 października
2015
12. Blur - The Magic Whip
Data premiery: 27 kwietnia 2015
11. Marilyn Manson - The Pale Emperor
Nigdy nie byłem fanem Mansona,
ale dziwnym zrządzeniem losu, akurat jego ostatnie dzieło przeciągnęło mnie na
"drugą stronę". Słuchając "The Pale Emperor" mam nieodparte
wrażenie, że to najdojrzalszy album artysty. Każdy utwór wnosi coś ciekawego.
Szczególnie upodobałem sobie kompozycję "The Devil Beneath My Feet",
a "Deep Six" to jeden z najlepszych numerów Mansona jakie
kiedykolwiek powstały. Czadowy! Łatwo wpada w ucho też charakterystyczny riff w
"Birds of Hell Awaiting". Uwielbiam bardzo wyrazistą linię basu. Jeżeli nie odstrasza was mroczno-prowokacyjna
otoczka twórczości Mansona, koniecznie sięgnijcie po ten album. Będziecie na
pewno zadowoleni.
Data premiery: 15 stycznia 2015
Przez ostatnie kilka miesięcy zapoznałem się z większością
istotnych premier płytowych. W zestawieniu pomijam różne minialbumy,
wydawnictwa koncertowe oraz składanki. Natomiast warto wymienić te albumy,
które nie znalazły się na liście rozczarowań, ale również nie zasłużyły na
miano najlepszych.
Są to:
- Puscifer "Money $hot" - dzieło poprawne,
aczkolwiek słabo znoszące porównanie z poprzednimi wydawnictwami projektu
Maynarda (znanego m.in. z Toola);
- Coldplay "A Head Full Of Dreams" - płyta
balansująca między granicą poprawności i słabości;
- Lindemann "Skills In Pills" - gdyby popatrzeć na
relację oczekiwania-rzeczywistość, to powinienem nazwać ten album porażką roku,
ale chyba nie jest tak źle. Po prostu nie jest to ani poziom Rammsteina ani formacji
Pain.
-----
Zobacz:
Najciekawsze albumy 2015 roku cz. II [zagraniczne]
-----
Zobacz:
Najciekawsze albumy 2015 roku cz. II [zagraniczne]
Akurat za bas no nowej płycie Mansona należy chwalić Tylera Batesa, Twiggy Ramirez nie uczestniczył w ogóle w nagrywaniu "Pale Emperor".
OdpowiedzUsuńMasz rację. Popełniłem błąd. Za słabo śledzę doniesienia z obozu Mansona, ale powoli nadrabiam. A jak album? Znajdzie się w zestawieniu Twoich ulubionych płyt AD 2015?
Usuń