niedziela, 23 lipca 2017

Męskie Granie 2017 (Katowice-Strefa Kultury, 22.07.2017) - relacja z koncertu

Męskie Granie 2017


Jak co roku bilety na trasę Męskiego Grania wyprzedają się jak świeże bułeczki. Tym razem nie było inaczej. Katowicki koncert był trzecim z siedmiu (jeszcze w te wakacje artystów MG zobaczy publiczność w Gdyni, Krakowie, Warszawie i Żywcu).

Na wstępie kilka słów krytycznych, bo później będą już same komplementy. Miejscówka? Katowicka Strefa Kultury wypada w porównaniu chociażby do Sztygarki dość przeciętnie. Betony i kostka przegrywają rywalizację z trawą. A że moje ostatnie 3 wizyty (Chorzów, Kraków) odbywały się w miejscach zielonych, tym razem poczułem się na wstępie mocno rozczarowany. Świadomie też opuściłem dwa pierwsze koncerty: Kortez (bo nie lubię i poszukiwałem miejsca parkingowego) oraz Xxanaxx (bo kupowałem piwo, a ich elektroniczna muzyka w ogóle do mnie nie trafia; to nie The Dumplings).

Łąki Łan
Łąki Łan


I tu wypada zakończyć narzekanie, bo reszta koncertu była świetna. Na wysoki poziom energetyczny uniósł publikę żywiołowy koncert Łąki Łan. Paprodziad polewający ludzi z pistoletu na wodę i skaczący razem z tłumem? Na ich koncertach nikogo nie może to dziwić. Tak samo jak nie może dziwić, że zawsze potrafią zafundować fanom porządną dawkę WF-u. ŁŁ grali głównie ostatnią płytę „Syntonię”. Gościnnie pojawiła Justyna Święs z The Dumplings w tytułowym kawałku „Syntonia” z wspomnianego albumu.

Po chwili ochłonięcia przyszła kolej na kolejny wyśmienity koncert. Tribute to Voo Voo połączone z Voo Voo oczarowały wszystkich zgromadzonych. Na scenie pojawili się więc Czesław Mozil, Gaba Kulka czy Krzysztof Zalewski, ale też Wojciech Waglewski. A potem już sceną zawładnęli muzycy Voo Voo. Każdy kto choć raz widział na żywo występ Ojca Męskiego Grania – Wojtka Waglewskiego, ten wiedział, że magia/mistycyzm i niesamowity (nie do opisania) klimat zdominują muzykę. Mateusz Pospieszalski na saksofonie – mistrzostwo świata.

Znakomity występ Krzysztofa Zalewskiego był wydarzeniem w dużej mierze dzięki gościnnemu udziałowi Zbigniewa Hołdysa – byłego muzyka legendarnego składu Perfectu – artysty, który 8 lat nie stał na scenie. „Obracam w palcach złoty pieniądz” po prostu wybrzmiał genialnie. Oczywiście autorskie kompozycje Krzyśka również porwały publikę. Sam artysta zresztą doskonale wie jak złapać dobry kontakt z fanami, co czym świadczy odśpiewany przez wszystkich fragment numeru Mobiego (Moby`ego?) z polskim tekstem.



Brodka zagrała set podobny do tego, który słyszałem w ubiegłym roku w Krakowie. Zaskoczyła jednak ostrym, punkowym wykonaniem „Grandy”. I te ciągotki do gitarowego, mocniejszego grania należy zapisać jej na plus. Podczas występu znów mogliśmy podziwiać The Dumpling.
Finał Męskiego Granie Orkiestra był godnym zwieńczeniem kilku godzin muzycznego pikniku. Na froncie liderzy: Monika Brodka, Piotr Rogucki i Tomasz Organek. Gościnnie pojawił się raper Miuosh oraz wokalistka Sorry Boys (Bela Komoszyńska). MGO wykonała kilka kultowych kawałków (m.in. „Tata Dilera” KNŻ z Brodką na wokalu czy „Hi-fi superstar” grupy Wanda i Banda z Rogucem i Miuoshem przy mikrofonach). Był też Kev Fox, który zaśpiewał szlagier The Rolling Stones (I Can`t Get No) „Satisfaction”. Najgłośniej zrobiło się podczas “Nie wierzę politykom”, gdy wszyscy zdzierali gardła podczas refrenu. Na zakończenie hymn tegorocznego Męskiego Grania, czyli numer „Nieboskłon” oraz bis. A potem wspólnie selfie i do domu.

Tegoroczną edycję MG ogarnia muzycznie Organek. Natomiast ja najbardziej tęsknie za czasami Smolika czy Wojtka Waglewskiego, bo pamiętam ten artystyczny ferment (kapitalna edycja 2014). Mam wrażenie, że choć trasa stoi na wysokim poziomie, to brakuje trochę odkryć i zaskoczeń. Jako fan gitarowego grania nie obraziłbym się na więcej mocnego brzmienia zamiast elektroniki. Podejrzewam jednak, że grupa docelowa jest nieco inna i np. występ Acid Drinkers mógłby niektórych za bardzo przeorać.

Męskie Granie Orkiestra 2017
Męskie Granie Orkiestra 2017


Warto wspomnieć o małej scenie. Nie będę się jednak rozpisywał, bo tak naprawdę poszedłem tylko na koncert rapowy Bisz & B.O.K. To był rewelacyjny występ zwłaszcza utwory „Pollock” i mój ulubiony „Jestem bestią”. Świetny flow, żywe instrumenty i energia ze sceny. Taki miły akcent.

Męskie Granie to wciąż świetnie zorganizowany, ciekawy festiwal promujący polskich artystów i polską muzykę. Brak opóźnień czasowych koncertów, dobra organizacja, solidne nagłośnienie i świetna oprawa wizualna to kolejne plusy trasy sponsorowanej przez znaną markę producenta piwa. Jednak utrzymanie wysokiego poziomu i atrakcyjności musi wymagać nieustannego rozwoju, I tego życzę organizatorom! Aby do przodu!

----------