Początek roku 2015 na rynku wydawniczym jak na razie wypada
blado. Ja znudzony i częściowo zniechęcony sięgam po stare rzeczy oraz
przyglądam się nie gitarowym rzeczom. Pierwsza jaka wpadła mi w ręce to
Karolina Czarnecka, która swego czasu podbiła internet (i pozostałe media np.
telewizję - albo w kolejności odwrotnej) swoją interpretacją piosenki o
używkach.
Znacie polskie aktorki, które potrafią śpiewać? Wiem,
pomyśleliście o Skrzyneckiej. Żartownisie! A ja tu na poważne. Młoda, zdolna
wydaje EP-kę napakowaną jak na ten format utworami. Jest to muza elektroniczna
z mocną stroną tekściarską. W zasadzie mniej można pisać o dźwiękach a więcej o
słowach zawartych na albumie "Córka".
Ten krążek to historia Tiny, która przyjeżdża do Warszawy z
prowincji. Opowieść płynna, lekka, wciągająca. Dwadzieścia sześć minut
elektronicznych podkładów ma tylko podkreślić bardzo charakterystyczną barwę
głosu Karoliny, która śpiewa/melodeklamuje/opowiada. "Stolica" ze
świetnym refrenem, mocno klubowy "Mity Tiny" oraz słynna "Hera
Koka Hasz LSD" (również wersja zremiksowana) to najmocniejsze punkty
debiutanckiego dzieła artystki. Gościnnie na płycie pojawia się Luc w dubowym utworze
"Demakijaż" (ten leniwy wokal rapera skontrastowany z wyrazistym
śpiewem Karoliny - ładne, nieprawdaż?). Osobny temat to "Zjawa" - na
pierwszy rzut brzmi jak produkcje Donatana i Cleo, w tą różnicę, że numeru
Czarneckiej słucha się z przyjemnością.
"Córka" to znakomita odtrutka na smętno-depresyjne
płyty Marii Peszek. Znajdziecie drugie dno nie spadając na same dno. A pod
względem stylistycznym można nawet doszukać się podobieństw do Róisín Murphy (znanej z Moloko), a z polskich artystów do formacji Mass
Kotki. Bierzcie to i uważajcie, by nie przedawkować.
Lista utworów:
1.Rozdział I lepszy
2.Stolica
3.Rozdział II za długi
4.Mity Tiny
5.Hera koka hasz lsd (Remix)
6.Rozdział III Tina leci
7.Zjawa
8.Demakijaż
9.Rozdział IV otwarty
10.Hera koka hasz lsd (Bonus Track)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz