5. Limp
Bizkit – Stampede of the Disco Elephants [data światowej premiery: ?]
Album jest nagrywany od 2012 i z każdym dniem tracę
nadzieję, że wyjdzie w tym roku. Poprzednia płyta „Gold Cobra” potwierdziła
dobrą formę zespołu. Zajawki nowego wydawnictwa w postaci singli i teledysków
jeszcze bardziej podgrzały atmosferę. Ile zatem musimy jeszcze czekać?!
4. Foo
Fighters – Sonic Highways [data światowej premiery: 10 listopada 2014]
Ten album to więcej niż zwykłe wydawnictwo, to projekt
któremu towarzyszyć będzie serial HBO o muzycznych historiach amerykańskich
miast, gdzie dokonywał się proces rejestracji poszczególnych piosenek.
Dodatkowo mają pojawić się na płycie twórcy związani ze wspomnianymi miastami.
3. Lenny Kravitz – Strut [data światowej premiery: 23
września 2014]
Pierwszy singiel z nowej płyty „The Chamber” może sugerować,
że Kravitz postanowił połączyć nowe elektroniczne brzmienia i funk (fajna
basowa pulsacja). Drugi utwór zdaje się potwierdzać tę tendencję. A kto będzie
chciał sprawdzić jak brzmią na żywo nowe kawałki, musi wybrać się na koncert,
bowiem Lenny jesienią odwiedzi Polskę.
2. Machine
Head – Bloodstone & Diamonds [data światowej premiery: 7 listopada 2014]
Zacieram ręce i ostrzegam sąsiadów – będzie Machine Head,
będzie hałas. Szlachetny hałas. Z nowym basistą i starym ugruntowanym
brzmieniem, to może być najlepszy metalowy album roku.
1. Pink
Floyd – The Endless River [data światowej premiery: październik 2014]
Takie wydarzenie zasługuje na
szczególne wyróżnienie. Pewnie w wielu zestawieniach płyta będzie stawać w
szranki do rywalizacji o miano albumu roku. Niezbyt często się zdarza, że
legenda muzyki publikuje nowe wydawnictwa. Ostatni raz stało się dwadzieścia
lat temu. 15 album Pink Floyd zbliża się wielkimi krokami!
A jaki jest wasz ranking najbardziej oczekiwanych płyt?
Dorzuciłbym jeszcze do tego nowego Exodusa, który ma wyjść jakoś jesienią. Jakiś czas temu z zespołu wywalili Dukesa, wrócił Souza. Nie wiadomo czy się cieszyć czy smucić. Jedno jest pewne - zespół zapowiada mocny materiał:) Z Twojego zestawienia czekam na Floydów chociaż niczego wielkiego się nie spodziewam. Po ostatnim Machine Head jakoś uwielbienie do tego zespołu mi minęło ale albumowa zapowiedź krąży po klimatach The Blackening także może być dobrze:) Z ciekawości posłucham też Limpów chociaż nie powiem żebym odliczał dni do premiery;)
OdpowiedzUsuńSłyszałeś nowy kawałek Machine Head? Jak dla mnie jest to całkiem obiecująca zapowiedź :)
UsuńP.s.
Na Acidów też czekam.
Najważniejsze premiery tego roku - oczywiście moim zdaniem - przypadły na wakacje. Mam na myśli longplaye Judas Priest i Opeth. Jeśli chodzi o jesienne premiery, to najbardziej czekam na koncertówki Queen ("Live at Rainbow '74") i Deep Purple ("Graz 1975"). Po "nowym" Pink Floyd nie spodziewam się niczego interesującego, skoro jest to materiał zarejestrowany 20 lat temu i przez ten czas nikt nie chciał go wydać.
OdpowiedzUsuńByć może album Floydów nie będzie świeżym materiałem, ale może też nie będzie odgrzewanym kotletem... Koncertówek nigdy nie zaliczam do wszelkich zestawień, bo to specyficzne wydawnictwo. Tym niemniej każda nowa płyta Queen musi budzić zainteresowanie, choć nie wiem czy przebije koncertówkę z Live Aid [1985] czy z Budapesztu [1986].
UsuńJa z ich koncertówek najbardziej lubię "Live Killers" - to dobre podsumowanie twórczości Queen z hard rockowych lat 70. Te ich późniejsze eksperymenty niekoniecznie do mnie trafiają, choć zespół nigdy - z wyjątkiem "Hot Space" - nie zszedł poniżej pewnego, wysokiego poziomu. Tym bardziej czekam na "Live at Rainbow '74", że będą tam jedne z najcięższych utworów grupy, dotąd nieobecne na żadnym albumie live ("Stone Cold Crazy", "Son and Daughter").
UsuńZapomniałem dodać, że czekam jeszcze na nowych Acidów i Dezertera;)
OdpowiedzUsuńDorzuciłbym nadchodzącą płytę Lunatic Soul, nową epkę Haken i nowy album Bloodbath. A tak to najbardziej oczekuję tych płyt, a które się nie czeka, a okazują się bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuń