wtorek, 1 kwietnia 2014

Luxtorpeda - A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki [2014] - recenzja płyty

Komu udało się zapamiętać tytuł trzeciej płyty Luxtorpedy? Przyznać się bez bicia. Mnie nie, ale to bez znaczenia, bo zespół o którym mowa ma patent na wygrywanie plebiscytów, pierwsze miejsca rockowych list przebojów i wielki szacunek w branży. 

Luxtorpeda - A morał z tej historii mógłby być taki...
Luxtorpeda - A morał z tej historii mógłby być taki...

Nim miałem okazję zapoznać się z albumem "A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki", zespół udostępnił go na swoim profilu YouTube, zatem niespodzianek nie mogło być. Trzynaście nagrań stanowi mocny hardrockowy zestaw kompozycji. Hans Solo i Litza miksują się w partiach wokalnych, śpiewając i rapując/skandując kolejne wpadające w ucho hasła (Mamy nip, mamy regon, mamy pesel i co z tego? // Mamy coś więcej, znaczymy coś więcej). Przyznam od razu, że od pewnego czasu przestałem koncentrować się nad tekstami piosenek. Zwracam uwagę raczej na melodię i wokale jako kolejny instrument (już to chyba kiedyś pisałem). Z tej perspektywy łatwiej oceniać polskie kapele takie jak Luxtorpeda. 

Płyta jest szybka jak torpeda. Muzycy nie dają słuchaczowi chwili wytchnienia. Mamy singlowy "Mambałaga" i jeden z moich ulubionych tracków "Pusta studnia". Najciekawiej jednak jest w "J`eu Les Poids", gdzie na pierwszy plan wysuwa się bas Krzysztofa "Kmiety" Kmiecika. Robert "Litza" Friedrich produkuje na albumie mnóstwo niezłych riffów, zdarzają się też solówki i zagrywki takie jak w kawałku "Smoła". Zresztą końcówka albumu bogata jest w intrygujące gitarowe pomysły. Sprawdźcie sami.



Luxtorpeda tradycyjnie oferuje fanom w zestawie dwie płyty (nagrania + bonusowy krążek z wersjami instrumentalnymi). Wadą tego rozwiązania jest wyższa cena. Poza tym nie każdy lubi (ja również) takie wydawnictwa, bo zazwyczaj druga płyta po jednym odsłuchaniu już nigdy później nie opuszcza opakowania. Album do mnie trafia, głównie dzięki sprawdzonej formule. Tu nie ma miejsca na gwałtowne zwroty wydarzeń. Jest forma, do której się przyzwyczailiśmy na dwóch poprzednich płytach i na razie to wystarcza. Zobaczymy jak będzie w przyszłości, a teraz może pora zobaczyć Luxtorpedę na żywo?

2 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że nie rozumiem fenomenu tego zespołu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fenomenu nie. Ja przekonywałem się do tego zespołu kilka lat. W sumie głównie za sprawą riffów Litzy oraz kilku świetnych kawałków ("Hymn" czy "Wilki dwa:). Solidne hard rockowe granie. Da się posłuchać :)

      Usuń