poniedziałek, 24 marca 2014

Hey Unplugged (21.03.2014, Wrocław, Hala Stulecia)

Jakimś fanatycznym fanem zespołu Hey nigdy nie byłem. W 2005 roku widziałem ich koncert z prądem zagrany w krakowskiej Rotundzie, a w ubiegłym roku zostałem zaproszony na występ Nosowskiej w Studio. Jednak inicjatywa krótkiej trasy koncertowej, która miała nawiązywać do MTV Unplugged, wydała się godna uwagi...

To jest pierwsza moja relacja w życiu, w której więcej mógłbym napisać o okolicznościach wyjazdu do Wrocławia, niż o samej muzyce. Dlatego w telegraficznym skrócie przedstawię to tak: na 226 kilometrze A4 padł nam samochód, laweta dotransportowała nas do Niemodlina, a mechanik postraszył awarią pompy wody i wystawił rachunek na kilkaset złotych... Tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i auto casco udało się dotrzeć na miejsce tuż przed godziną 19. Tłok przy wejściu na szczęście szybko się rozładował więc udało się znaleźć swoje krzesełka i czekać. Tak, krzesełka. Taki to był specyficzny klimat. Wprawdzie od razu dało się wyczuć, że o kameralnej atmosferze można tylko pomarzyć (duża hala i spora odległość do sceny), to podsumowując występ Heya unplugged, muszę stwierdzić, że dobrze się bawiłem. 



Muzycznie? Dobra akustyka, skład Heya zaprezentował się w bardzo rozbudowanej formie (poszerzony chyba o indyjskie instrumentarium), tradycyjnie zawstydzona Kasia Nosowska i bardzo przekrojowy set (zapamiętałem m.in.: "Heledore Babe", "Zazdrość", "Umieraj stąd", "sic!" oraz "Teksański" na bis). Zespół grał ok. 90 minut, a publiczność przywołała artystów na scenę głośnym tupaniem, co na szczęście nie zakończyło się zawaleniem Hali Stulecia, dzięki czemu mogłem zapisać te kilka krótkich zdań relacji.

2 komentarze:

  1. Krzesełka na koncercie bez prądu są zrozumiałe. Gorzej, jak sadzają Cię na krześle na koncercie Mchu - bynajmniej nie bez prądu. A tak mi się kiedyś przytrafiło... ;-)

    Ps. Niezłego farta mieliście z tym autocasco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzesełka zostały olane przez publikę po godzinie koncertu. Gorzej mieli ci na trybunach, które od sceny znajdują się naprawdę daleko. Nie musieli wstawać by coś widzieć...
      AC się przydało, ale... tu przestroga - darmowa laweta i transport do miejsca docelowego tylko raz w roku ;)

      Usuń